— Już dzisiaj myślimy o zimie i o wyjazdach na narty. Moim celem jest stworzenie pociągu do Włoch i do Austrii — zapowiedział w środę w Radiu Zet minister infrastruktury Dariusz Klimczak. Ta deklaracja błyskawicznie stała się jednym z najgoręcej komentowanych wątków w polskim internecie, prowokując zarówno ironiczne komentarze polityków, jak i szereg krytycznych opinii dotyczących priorytetów państwa w polityce transportowej i turystycznej.

Odpływ turystów i kapitału przy rekordowych kosztach prowadzenia hoteli
W czasie gdy przedsiębiorcy prowadzący działalność hotelarską w Polsce mierzą się od 2020 roku z niespotykanym dotąd wzrostem kosztów operacyjnych, rodzimy sektor turystyki odnotowuje coraz wyraźniejszy odpływ turystów i kapitału za granicę. Najnowszym przykładem działań wspierających ten trend jest nie tylko zapowiedziane przez ministra Dariusza Klimczaka uruchomienie pociągów do Włoch i Austrii w sezonie zimowym, ale również realizowany już pomysł na sezon letni – bezpośrednie połączenie kolejowe z Warszawy do chorwackiej Rijeki. Pierwszy pociąg PKP Intercity na tej trasie odjedzie 27 czerwca i będzie kursował cztery razy w tygodniu aż do końca wakacji.
Według najnowszego sondażu IBRiS, aż 38,4 proc. Polaków planujących wyjazd wakacyjny deklaruje, że spędzi urlop poza krajem. To blisko dwukrotny wzrost względem ubiegłego roku i wynik nienotowany dotąd w historii polskiego rynku. Polskie kurorty coraz częściej przegrywają walkę o portfele klientów nie tylko latem, ale także zimą, a turyści zamiast Zakopanego czy Mielna wybierają Turcję, Egipt, Grecję czy zagraniczne ośrodki narciarskie na rynkach agresywnie wspieranych centralnie i dobrze dopasowanych do masowego klienta.
Transfer wartości dodanej poza Polskę – konsekwencje dla gospodarki
W tym kontekście koncepcja uruchamiania kolejowych połączeń międzynarodowych, tym razem dla relatywnie zamożnej grupy narciarzy, zamiast wzmacniania konkurencyjności krajowych ośrodków, powinna budzić poważne wątpliwości. Każde tego typu rozwiązanie oznacza w praktyce ułatwienie transferu wartości dodanej – czyli pieniędzy Polaków – do zagranicznych gospodarek, z całym szeregiem negatywnych skutków dla budżetu państwa, sektora hotelarskiego, gastronomicznego i całego krajowego łańcucha usług turystycznych.
Dla porównania: roczny przychód polskiej branży turystycznej przekracza 100 mld zł i stanowi blisko 5 proc. PKB, jednak wciąż jesteśmy daleko za unijną czołówką – tam turystyka potrafi generować nawet 9 proc. PKB. W tej sytuacji, jak twierdzą czołowi przedstawiciele branży, racjonalna polityka państwa powinna koncentrować się na stymulowaniu wewnętrznego ruchu turystycznego oraz skutecznej promocji Polski zarówno na rynku krajowym, jak i zagranicznym. Tymczasem Polska nie dysponuje centralną, długofalową kampanią zachęcającą obywateli do korzystania z krajowych ofert. Efekt? Wyjazdy zagraniczne z roku na rok notują rekordowe wzrosty, a biura podróży obsługujące ruch wyjazdowy raportują historyczne poziomy przychodów i zysków. To czysta, mierzona w miliardach złotych wartość dodana, która zamiast zasilać polskie firmy i samorządy, transferowana jest poza granice kraju.
Niewykorzystany potencjał Polski – przewagi, które zyskują na znaczeniu
Polska ma do zaoferowania znacznie więcej, niż sądzi wielu rodzimych turystów. Z każdym rokiem rośnie liczba odwiedzających nasz kraj gości zagranicznych, co najlepiej potwierdza potencjał, który wciąż nie jest w pełni wykorzystywany. Polska wyróżnia się nie tylko znakomitą jakością hoteli, ale także wysokim poziomem bezpieczeństwa, przewidywalnością i stabilnością, a także brakiem ekstremalnych upałów – coraz istotniejszym czynnikiem dla podróżnych w dobie zmian klimatycznych. Ważnym atutem pozostają również ceny, które wciąż są wyraźnie niższe niż na zachodzie Europy, nawet w szczycie sezonu.
Czas na spójną strategię i długofalowe wsparcie rynku krajowego
Problem ten pogłębia się w perspektywie średnioterminowej: brak realnego wsparcia centralnego dla sektora, przy równoczesnym ułatwianiu wyjazdów zagranicznych, nieuchronnie osłabia polski rynek turystyczny. Polska wciąż nie wykorzystuje własnego potencjału – od Bałtyku po Karpaty, od Warmii po Bieszczady. Brakuje nie tylko inwestycji w promocję, ale również efektywnej strategii zatrzymania wartości w kraju i wydłużania pobytu turystów, co potwierdzają sami samorządowcy.
Przy rekordowych wskaźnikach wyjazdów zagranicznych sektor turystyki oczekuje od państwa nie medialnych fajerwerków, lecz spójnej polityki gospodarczej. To właśnie aktywizacja krajowego ruchu turystycznego i efektywna promocja Polski jako atrakcyjnej destynacji powinny być dziś priorytetem – jeśli myślimy poważnie o budowaniu silnej gospodarki usługowej i nowoczesnego rynku turystycznego, który nie przegrywa konkurencji wyłącznie na własne życzenie.
(ZS)
Dodaj komentarz