Choć o narastających protestach wobec masowej turystyki pisaliśmy już na łamach e-Hotelarza w tym roku kilkukrotnie, zjawisko nie słabnie – przeciwnie, eskaluje wraz ze zbliżającym się szczytem sezonu letniego. Południe Europy, zwłaszcza Hiszpania, Portugalia i Włochy, coraz mocniej odczuwa negatywne skutki overtourismu. Mieszkańcy największych destynacji, uzbrojeni nie tylko w transparenty, ale i w pistolety na wodę, coraz częściej wychodzą na ulice, by zamanifestować sprzeciw wobec napływu turystów i jego konsekwencji dla lokalnych społeczności.

Wodna „kontrrewolucja” na ulicach Barcelony i Majorki
W połowie czerwca Barcelona oraz Palma na Majorce stały się sceną masowych demonstracji. Jak relacjonuje Associated Press, protestujący przechodzili przez turystyczne dzielnice, spryskując turystów wodą, a także oklejając drzwi hoteli naklejkami „Tourist Go Home”. „To walka o zwrot Barcelony jej mieszkańcom” – komentował Andreu Martínez, cytowany przez AP. Mieszkańcy skarżą się, że napływ turystów podnosi czynsze, wypiera lokalne sklepy i zaburza codzienne życie. „Nasze życie, jako wieloletnich mieszkańców Barcelony, dobiega końca. Systematycznie nas się wypycha” – dodaje Martínez.
W Palma de Mallorca, jak podaje AP, w demonstracjach wzięło udział kilka tysięcy osób, a część z nich symbolicznie atakowała infrastrukturę turystyczną, w tym hotele, hostele i bary. Protesty o podobnym charakterze odbyły się też w Wenecji i Lizbonie, gdzie aktywiści żądali wstrzymania przyrostu nowych miejsc hotelowych.
Coraz ostrzejsze regulacje i presja na branżę
Pod wpływem presji społecznej lokalne władze decydują się na radykalne kroki. Jak przypomina AP, Barcelona zapowiedziała likwidację wszystkich 10 000 licencji na wynajem krótkoterminowy do 2028 roku, a rząd Hiszpanii nakazał Airbnb usunięcie dziesiątek tysięcy nielegalnych ofert. W Wenecji rozważane są kolejne ograniczenia dla branży hotelarskiej, w tym dodatkowe podatki od turystów i limity nowych miejsc noclegowych.
Jak komentuje Jaime Rodríguez de Santiago, dyrektor generalny Airbnb na Hiszpanię i Portugalię, „politycy szukają łatwego kozła ofiarnego dla długoletnich problemów mieszkaniowych i turystycznych”. Argumenty branży nie przekonują jednak mieszkańców, którzy coraz liczniej angażują się w protesty i wywierają realny wpływ na kształtowanie polityki miejskiej.
Szansa dla polskich hoteli
Narastające protesty, zaostrzanie regulacji i narastające problemy klimatyczne na południu Europy mogą oznaczać realną szansę dla hotelarstwa w Polsce. Destynacje postrzegane jako stabilne, bezpieczne i wolne od napięć społecznych zyskują na znaczeniu w oczach turystów indywidualnych i grupowych. Polskie hotele, dzięki rosnącej reputacji i brakowi konfliktów na tle masowej turystyki, mogą przejąć część ruchu zagranicznego – pod warunkiem umiejętnego wykorzystania tych atutów w komunikacji i ofercie.
Dodaj komentarz