Mierzyć, czy nie mierzyć?

Autor: Wojciech Liszka. Autor prowadzi firmę doradczą Z-Factor, wcześniej był m.in. dyrektorem sprzedaży i marketingu hotelu Radisson Blu Kraków

W dzisiejszych czasach umiejętność dotarcia do informacji i ich analizy pozwala optymalizować procesy i wygrywać z konkurencją. Temat big data zalewa świat tak samo jak liczba danych i potencjalnych analiz. Gdzie jest granica tego co warto mierzyć, a kiedy analityka przekształca się w „nieefektywnego zjadacza czasu i wydanych pieniędzy”. Co w hotelarstwie można zmierzyć, co koniecznie trzeba, a gdzie nie pomiary, ale doświadczenie i intuicja są gwarantem sukcesu? Jak wybrać odpowiednie zestawy analiz, aby rzeczywiście pomogło to podnosić zyskowność hotelu, a nie stało się kolejną tabelką czy systemem online? Na podstawie panelu dyskusyjnego, jaki firma Z-Factor zorganizowała podczas targów WorldHotel w Warszawie, postanowiłem przeanalizować kwestię mierzenia i pomiarów z hotelarskiego punktu widzenia. Stanowisko pierwsze: Trzeba mierzyć, by wiedzieć! Mierzyć można niemalże wszystko, a przynajmniej wszystko to, co w realnym świecie da się wyrazić liczbami. Również w hotelarstwie mamy wielkie pole do popisu w tej kwestii. W większości działów sprzedaży analizuje się wszystko, co miarodajne, jak wysokość sprzedaży, kierunki zmian, udział różnych firm w ramach segmentów rynku, narodowości grup i gości, zyski, koszty oraz dziesiątki innych wskaźników. System do revenue managementu może zmierzyć poziom osiągnięcia budżetu, pozycję wśród innych podmiotów na rynku, prognozy rynkowe, dystrybucję i inne. Uczestnicy panelu zgadzali się z tym, że powinniśmy mierzyć efektywność własnego biznesu. Innymi słowy – by nie poruszać się na rynku „po omacku”, powinniśmy wiedzieć, czy i jak rosną nasze udziały w danym segmencie, czy zadowalają nas wyniki sprzedaży, jakie mamy przychody netto etc. Podstawowe narzędzia przeznaczone do tego – operacyjne i finansowe, powinny dawać [...]