Po 50 latach nieprzerwanego wzrostu hiszpańskie ośrodki wypoczynku, nadmiernie rozbudowane i dość drogie, nie mogą sobie poradzić ze zmianą mody wśród turystów. Coraz trudniej im się bronić przed rosnącą konkurencją ze strony tańszych, mniej zatłoczonych krajów jak Chorwacja czy Turcja.
Prezes hiszpańskiej organizacji dyrektorów i ekspertów od turystyki Domenec Biosca przyznaje, że od 48 lat nie widział takich strat. W wielu regionach kraju turystyka jest już w głębokiej recesji, bo Hiszpanie i cudzoziemcy nie podróżują daleko, zostają krócej i wydają mniej. Największa na świecie sieć hoteli wakacyjnych Sol Melia zmniejszyła w pierwszym półroczu zyski o 41 proc, sieć hoteli dla biznesmenów NH o 20 proc. - Dochody na Wyspach Kanaryjskich i Balearach zmalały w tym roku o 12 proc. - szacuje Biosca. Przewiduje, że dotychczas znane kierunki, mimo obniżania cen, będą stopniowo tracić na rzecz zagranicznej konkurencji. Turystyka zapewniająca ponad 10 proc. PKB i dająca pracę co siódmemu Hiszpanowi cierpi tak samo jak cała gospodarka kraju z powodu szybko kurczącego się sektora budownictwa. Do niedawna miasta na wybrzeżu zawdzięczały budownictwu dochody i rozwój, ale cudzoziemcy unikają teraz kupowania nieruchomości. Doszła do tego utrata dochodów z turystyki. Po raz pierwszy od pokolenia Hiszpanie musieli ograniczyć wydatki na wakacje, bo ich dochody nie rosną. Coraz więcej jest tzw. mileuristas, młodych po studiach zarabiających po około 1000 euro miesięcznie. Ceny rosną, z kredytami coraz trudniej, a bezrobocie skoczyło w poprzednim miesiącu o 100 tys., do 2,5 mln osób, do poziomu najwyższego od dziesięciu lat.
Źródło: RZECZPOSPOLITA (2008-09-15) str.: B9
Komentarze