100 lat rozwoju sieci Conrada Hiltona

31 maja sieć Hilton obchodziła na całym świecie swoje setne urodziny. 31 maja 1919 r. Conrad Hilton kupił swój pierwszy hotel The Mobley w Cisco w Teksasie z 40 pokojami. Dziś w sieci Hiltona działa blisko 5,8 tys. hoteli pod 17 markami w 113 krajach. WPolsce sieć zadebiutowała w 2007 r., otwierając hotel pod marką Hilton w Warszawie przy ul. Grzybowskiej. Dziś jej polskie porfolio liczy 21 hoteli z ponad 3,5 tys. pokoi. Na długo przed debiutem sieci w Polsce „Hotelarz” drukował w latach 1971-1972 autobiografię Conrada Hiltona „Be My Guest”. Opisał w niej, jak zaczynając od małego hotelu w Teksasie, stworzył on globalne imperium i wprowadził reguły działania, które miały i mają wpływ na kształt współczesnego hotelarstwa. Rodzina Hiltona „Maria Hilton była kobietą głębokiej i niewzruszonej wiary i tę wiarę przekazała swoim ośmiorgu dzieciom. Większość z nas urodziła się w prymitywnym budynku z suszonej cegły, a znajdował się on w środku szerokiej pustyni, nagich gór, nad błotnistym strumyczkiem ironicznie nazywanym Rio Grande – Wielką Rzeką. Mój ojciec był człowiekiem niezwykle czynnym. Nazywał się Augustus Holver Hilton i pochodził z emigrantów norweskich, ale na Pograniczu znany był jako Pułkownik. Jego teorią było, że tym, co przynosi ludziom szczęście i powodzenie, jest praca. Zanim osiągnąłem 18 lat, byłem już urzędnikiem, komiwojażerem i miałem pewien staż hotelowy jako goniec. W czasie, kiedy hotel Waldorf był budowany z takimi luksusami jak własna bocznica kolejowa doprowadzona do piwnic, własny szpital dla gości hotelowych, sześć kuchni, dwustu kucharzy, pięciuset kelnerów, nie mówiąc o dwóch tysiącach pokoi – ja ukrywałem się przed wierzycielami, żyjąc z pożyczki udzielonej przez gońca z mojego własnego hotelu. A jednak właśnie wtedy wyciąłem fotografię hotelu Waldorf z gazety i napisałem na niej: oto moje marzenie – największy z hoteli. 15 lat później, w październiku 1949 r. największy z hoteli stał się hotelem Hiltona”. Pierwszy hotel Th e Mobley W styczniu 1919 r. w wypadku samochodowym zginął jego ojciec i Conrad Hilton wrócił do rodzinnego domu. „Moje oszczędności wynosiły 5000 dolarów i nie bardzo wiedziałem, jak je ulokować. (…) Wybrałem się do Teksasu. – Tam, gdzie jest nafta, tam są dobre interesy – powiedział mi jeden z przyjaciół ojca, niejaki Drown. – Jak znajdziesz coś ciekawego, będziesz miał we mnie wspólnika (…). Pertraktowałem kupno banku, ale nikt nie chciał sprzedać dobrze prosperującego interesu. Dopiero w Cisco znalazłem bank do kupienia. Właściciel żądał za niego 75 000 dolarów. Różnica 70 000 dolarów między ceną a moimi oszczędnościami nie martwiła mnie zbytnio. Uważałem, że na dobry zakup zawsze znajdą się pieniądze”. Ostatecznie Hilton banku nie kupił, ale… „Postanowiłem przenocować w mieście i zastanowić się, co robić dalej. Poszedłem do hotelu Mobley, znajdującego się naprzeciwko dworca. Okazało się, że wcale nie tak łatwo jest dostać tam miejsce. Cały hall był zapchany ludźmi, proszącymi o nocleg. Recepcjonista razem z właścicielem zaczęli nas wypraszać. Ogłoszono, że możemy przyjść za 8 godzin, kiedy zwolnią się miejsca. Myślałem, że się przesłyszałem – jak to, doba hotelowa trwa tylko 8 godzin? Okazało się, że właściciel musiał zaprowadzić 8-godzinną dobę z powodu natłoku klientów. Pomimo takiego ruchu w interesie, właściciel nie był zachwycony swoim hotelem i chciał go sprzedać za 50 000 dolarów, żeby móc przejść do przemysłu. Natychmiast zainteresowałem się tą możliwością. Po trzygodzinnej inspekcji ksiąg handlowych doszedłem do wniosku, że właściciel jest szalony, chcąc się pozbyć tak dobrze prosperującego hotelu. Zadepeszowałem do Drowna, że znalazłem coś ciekawego, a sam przespałem się na ławce w poczekalni (…). Zacząłem targować się z właścicielem, który wreszcie opuścił cenę na 40 000. Poprosiłem o tydzień zwłoki na »sprowadzenie pieniędzy«, a właściwie dla ich znalezienia. Zabrałem się więc do organizowania mojej pierwszej grupy właścicieli. Posiadałem 1/8 potrzebnych pieniędzy. Drown przystąpił do spółki z następną sumą 5000, a matka i przyjaciel, właściciel farmy w Soccoro, też przysłali czeki po 5000 dolarów. Mając w ciągu czterech dni zebraną połowę sumy, wystąpiłem z prośbą do miejscowego banku o udzielenie pożyczki. Byłem przygotowany na długie targi, tymczasem właściciel banku doskonale wiedział, jak świetnym interesem jest posiadanie hotelu Mobley i bez żadnych trudności udzielił mi jej (…). Następnego dnia hotel Mobley zmienił właściciela, a ja rozpocząłem swoją karierę jako hotelarz. Pierwszą noc ja i Drown spędziliśmy na krzesełkach w biurze, ponieważ odstąpiliśmy nasze łóżka gościom hotelowym. Tej pierwszej nocy śnił mi się szereg hoteli Hiltona, znajdujących się w każdym mieście Teksasu”. Dwie żelazne zasady „Mobley w Cisco nauczył nas, jak prowadzić hotel, co popłaca, a co nie, był idealnym terenem do zyskiwania praktyki. Właśnie w tym hotelu nauczyłem się dwóch zasad, które od tego czasu stosuję w każdym obiekcie, od Waco do Stambułu. Pierwszą poznałem w czasie koszmarnego snu, zaraz po objęciu hotelu Mobley. Drown i ja spaliśmy przez pewien czas w ciasnym biurze, by wygospodarować więcej wolnych miejsc dla gości. Drown w czasie snu przeżywał swój hotelarski debiut i mruczał przez sen, że jest mu szalenie przykro, ale ma do dyspozycji tylko wspólny pokój z trzema innymi panami. Przypuszczam, że to właśnie wpędziło mnie w koszmarny sen. Śnił mi się poprzedni właściciel hotelu napędzający gości kijem bilardowym do układania się na stołach w sali restauracyjnej. Równocześnie mój ojciec machał do mnie sztucerem, który kupiłem za pierwsze oszczędności i powtarzał: Nigdy się nie wzbogacisz, jeśli będzie postępował w ten sposób, mogłeś sprowadzić skrzynkę gwoździ [bo opłata za przesyłkę była taka sama do wagi 50 kilogramów, bez względu na liczbę produktów]. Obudziłem się spocony, potrząsnąłem Drownem i zakomunikowałem mu: Ten hotel ma za dużo niewykorzystanego miejsca. Zmusiłem go, żeby poszedł ze mną na inspekcję hotelu. Nasze pojawienie się w hallu w środku nocy otrzeźwiło sennego recepcjonistę. Patrzył szczerze ubawiony, kiedy orzekłem, że jego biurko jest o połowę za długie. Następnie przeszliśmy do jadalni. Tu może się zmieścić 20 łóżek – powiedziałem. (…) Doszedłem do wniosku, że zysk zależał od liczby miejsc noclegowych. [...]

Udostępniono 30% tekstu, dostęp do pełnej treści artykułu tylko dla prenumeratorów.

Strefa prenumeratora

Wszyscy prenumeratorzy miesięcznika w ramach prenumeraty otrzymują login i hasło umożliwiające korzystanie z pełnych zasobów portalu (w tym archiwum).

Wybierz prenumeratę papierową, albo elektroniczną. Czytaj tak jak Ci wygodnie.

Prenumerata HOTELARZA to:
  • Pewność, że otrzymasz wszystkie wydania miesięcznika prosto na biurko, bądź swoją pocztę e-mail
  • Dostęp do pełnych zasobów portalu www.e-hotelarz.pl
  • (w tym archiwum wydań od 2005 roku, dostępne wyłącznie dla prenumeratorów)
  • Specjalne zniżki na szkolenia Akademii Hotelarza i konferencje organizowane przez „Hotelarza”
  • Wszystkie dodatkowe raporty tylko dla prenumeratorów
Prenumeratę możesz zamówić:
  • Telefonicznie w naszym Biurze Obsługi Klienta pod nr 22 333 88 26
  • Korzystając z formularza zamówienia prenumeraty zamieszczonego TUTAJ
Jeśli jesteś prenumeratorem a nie znasz swoich danych dostępu do artykułów Hotelarza, skontaktuj się z nami, bok@pws-promedia.pl



Komentarze

  • Spółka Polskie Wydawnictwa Specjalistyczne ProMedia Sp. z o.o., nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii zamieszczanych przez użytkowników portalu.
  • Spółka zastrzega sobie prawo do usuwania komentarzy naruszających prawo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *