Hold on Tight to Your Dream, czyli czy wkrótce powstanie muzeum restauracji i hotelarstwa?

Może nie do końca wszystkich restauracji, ale z pewnością tych tradycyjnych, z klimatem socjalnym i koncepcją dań przygotowanych na żywo przez szefa kuchni i jego ekipę. WW sieci krążą filmiki przedstawiające sterylną grupę japońskich turystów zwiedzających paryską brasserie, gdzie urocza przewodniczka przebrana za hostessę opowiada, jak to w dawnych czasach (aż rok temu) lokalni barbarzyńcy spożywali kolację, siedząc naprzeciwko siebie, częstując się chlebem ze wspólnego koszyczka, podając sobie wspólne przyprawy. O zgrozo, niektórzy nawet zajadali się fondue bourginon z jednego garnka, gotując w tym wywarze covidowym kostki wołowiny na długim widelcu. Science fiction? Jeśli poszczególne rządy nie poluzują, to takie muzealne pizzerie, osterie, puby i biersztuby pojawią się od Rzymu przez Berlin do Londynu. Wyprą nawet muzeum seksu w Amsterdamie i Mme Tussauds gdziekolwiek… A w Polsce obok Gesslerowni, Okrasowni i Amarowni, w obowiązkowym pakiecie turystycznym będzie jeszcze Bar Mleczny Ryś ze wspólną łyżką na łańcuchu. Wtedy, po zwiedzaniu kilku muzeów, jak już porządnie zgłodniejemy, to w minimarkecie wmontowanym w ścianę hotelowego lobby kupimy sobie jakiś higienicznie zapakowany sandwicz, który spożyjemy indywidualnie, w sterylnym zaciszu pokoju, oglądając jedynie słuszną telewizję, wypluwającą mrożące krew w żyłach statystyki zakażeń w kraju i na świecie. I to jest wersja optymistyczna, bo występuj [...]