-Popyt, który wystąpił w ostatnich dwóch miesiącach, pozwolił nam w ogóle zacząć myśleć o nadrabianiu gigantycznych strat, które jako hotelarze ponosimy od początku pandemii. To, co jednak stało się równolegle bardzo widoczne, to swoisty deficyt na rynku pracowniczym – mówiąc wprost - brakowało nam rąk do pracy, co w połączeniu z obowiązującymi przepisami sanitarnymi niejednokrotnie utrudniało nam w danym momencie obsługę gości na odpowiednim poziomie jak przed pandemią - mówi w rozmowie z Onetem Wiktor Wróbel, prezes spółki Nosalowy Dwór.
Przedsiębiorca zwraca również uwagę, że lepsze wyniki uzyskiwane przez hotele w wakacje nie oznaczają, że cały ten rok będzie można zaliczyć do udanych. - Musimy pamiętać, że wspomniany popyt był niejako skumulowany z racji ogromnych ograniczeń, którym podlegaliśmy, chociażby w zimie czy w miesiącach wiosennych. Przypominam, że ograniczenie obłożenia hoteli do jedynie 50 proc. obowiązywało aż do 26 czerwca. Siłą rzeczy zapotrzebowanie na usługi hotelarskie skumulowało się w wakacje - mówi Wiktor Wróbel.
Zakopiański hotelarz wspomina także o braku możliwości planowania działań na kolejne miesiące. - Jeśli chodzi o listopad i kolejne miesiące, to nadal nie wiemy, jak to będzie wyglądało. Nie dostaliśmy jeszcze żadnej informacji na ten temat, dlatego sytuacji tej bacznie przyglądamy się my – hotelarze, ale także nasi kontrahenci z rynku szkoleń i eventów (...) Na pewno bez przewidywalności prowadzenia działalności i pomocy państwa w tym zakresie branża MICE się nie odrodzi - wyjaśnia.
Dodaje także, że przed hotelami jeszcze długa droga, aby wrócić znów na ścieżkę generowania zysków. - Myślę, że nie możemy też zapominać o tym, że jako branża niesiemy na swoich barkach ciężar tego ostatniego półtora roku, kiedy zdecydowana większość hoteli zanotowała ogromne straty finansowe. Możliwości pokrycia tych strat zależały w każdym wypadku od struktury właścicielskiej czy od rezerw finansowych danego hotelu, ale bez wyjątku do hoteli w tym czasie trzeba było dokładać i to bardzo konkretne kwoty. Straty te trzeba w jakiś sposób nadrobić, spłacić kredyty, wywiązać się z zaległych zobowiązań, dlatego pamiętajmy, że przez dłuższy okres nie będzie tak, że hotele będą generować nadwyżki i po prostu zarabiać z zyskiem dla ich właścicieli. Będzie to okres, w którym hotele będą niejako zasypywać starty z ostatniego półtora roku. Jako hotelarze liczymy bardzo, że to zasypywanie będzie można rozpocząć i kontynuować prędzej, a nie później - precyzuje prezes spółki Nosalowy.
Komentarze