Budowa hoteli to wciąż bardzo dobry biznes dla deweloperów. Nawet mimo nieznacznego spadku turystów, którzy odwiedzili nasz kraj w roku 2007.
Deweloperzy nie boją się inwestować w hotele
Polski rynek hotelarski wciąż jest w dużym stopniu niedofinansowany, a pod względem liczby miejsc noclegowych wyprzedzają nas nie tylko kraje najbardziej rozwinięte, ale także nasi sąsiedzi: Czechy i Słowacja.
Optymizmem na przyszłość napawają dane Eurostatu. W ubiegłym roku największy wzrost liczby noclegów w hotelach miał miejsce właśnie w Polsce. Przy średniej 3,1% dla całej Unii Europejskiej osiągnęliśmy wynik 11.5%, a liczba zanotowanych noclegów wyniosła aż 24,3 mln.
Nie tylko trzy gwiazdki
W związku z Euro 2012, jak mantrę powtarza się informacje o tym, że brakuje u nas przede wszystkim hoteli dwu- i trzygwiazdkowych. Dobrą koniunkturę potwierdzają jednak firmy inwestujące również w obiekty o najwyższym standardzie.
- Hotele pięciogwiazdkowe nastawione są w dużej mierze na turystów biznesowych, których przyjeżdża coraz więcej – mówi Małgorzata Nowosielska, ze spółki Wings Properties – Poza tym w obiekcie, który budujemy obecnie we Wrocławiu, znajdzie się nie tylko hotel Hilton, ale także – generujące dodatkowe zyski - sale konferencyjne, restauracje oraz powierzchnie handlowo-usługowe.
Tort wciąż do podziału
Chociaż liczba hoteli pięciogwiazdkowych wzrosła od 2004 roku z 10 do niespełna 30, to wciąż jest ich zdecydowanie zbyt mało. Dobrą perspektywę ma jednak cała branża. W ubiegłym roku aż 70% wszystkich noclegów udzielonych w całej Unii Europejskiej przypadła pięciu krajom – Hiszpanii, Włochom, Niemcom, Francji oraz Wielkiej Brytanii. Popularność turystyczna Polski powinna być jednak z roku na rok coraz większa. W hotelach oprócz zagranicznych turystów coraz chętniej nocujemy także my sami. W roku 2007 spędziliśmy w nich 15,9 mln nocy, a to oznacza 14% wzrost.
Komentarze