Walka Czarnego Kota

Ważą się losy hotelu Czarny Kot w Warszawie, który od 20 lat jest budowlaną samowolką o kiczowatej bryle i niejasnych zasadach działania. Nie jest to hotel, bo nie ma kategoryzacji, ale dla przeciętnych ludzi kojarzy on im się z hotelem i odium spada na całą branżę. Ratusz i nadzór budowlany chcą jego rozbiórki, sprawa rozstrzyga się w sądzie. Od czterech lat.



„Ten budynek kojarzy każdy, kto przejeżdżał rondem Radosława (dawniej Babka). Wśród warszawiaków przyjęło się określenie "gargamel" - od zamku bajkowego czarnoksiężnika. Wieżyczki, łuki, wykusze, od tyłu zaś nieotynkowana od wielu lat toporna bryła. To hotel Czarny Kot. Stoi na atrakcyjnej działce przy ul. Okopowej między Arkadią a zabytkowym Cmentarzem Powązkowskim”, pisze „Gazeta Stoleczna”.

Nadzór budowlany już w 2009 r. nakazał (ponownie) jego rozbiórkę, a Ratusz po upływie umowy dzierżawy terenu zażądał jego zwrotu "w stanie pierwotnym". „Inaczej rozbiórkę przeprowadzi miasto na koszt właścicielki. Ta jednak odwołuje się do różnych sądów i urzędów, a po przegranej w niższej instancji kieruje sprawę do wyższej. W ten sposób wojewódzki nadzór budowlany uchylił decyzję o rozbiórce Czarnego Kota wydaną przez nadzór powiatowy.

Przewodniczący komisji ładu przestrzennego Michał Czaykowski (PO) traktuje temat jako "studium przypadku". Urzędników spytał, jakie plany wobec nielegalnie działającego hotelu ma teraz ratusz. Dyrektor Bajko odpowiedział: - Wszyscy wiemy, że ta dzierżawa nie służy dobrze miastu. Dopóki jednak w sądzie nie zapadnie wyrok nakazujący zwrot nieruchomości, nic nie możemy zrobić. Pierwsza umowa na dzierżawę działki z 1989 r. liczy dwie strony. Trudno powiedzieć, żeby dobrze zadbano w niej wtedy o interes publiczny. Przewiduję, że proces i wyjaśnianie tej sprawy może jeszcze potrwać informuje „Stołeczna”. Gazeta cytuje Marcina Bajkę, dyrektora Biura Gospodarowania Nieruchomościami w Ratuszu: Miasto wysyła wezwania do odszkodowań za bezumowne korzystanie z nieruchomości i to jest regulowane. Podobnych zaszłości są w Warszawie setki, ale drugiej tak drastycznej sprawy jak Czarny Kot nie ma. Sebastian Wierzbicki, radny SLD: Dla mnie ta sprawa to 20 lat kompromitacji warszawskiego samorządu, który już tyle czasu nie może się rozprawić z samowolą o nazwie Czarny Kot.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *