Warszawski Marriott domaga się ponad 40 mln odszkodowania za lockdown   KORONAWIRUS

Spółka LIM, która jest właścicielem budynku i zarządza hotelem Marriott przy Alejach Jerozolimskich w Warszawie domaga się od ubezpieczyciela ponad 40 mln zł za utracone zyski podczas wiosennego lockdownu. Ubezpieczyciel jednak wypłaty odmawia - informuje serwis WP.PL

Jak informuje portal, spółka LIM w 2019 roku zawarła z jednym z największych polskich ubezpieczycieli umowę ubezpieczenia od utraty zysków, obowiązującą do marca 2021 roku. Ponieważ na skutek pandemii i wprowadzonych obostrzeń biznes się załamał, z końcem kwietnia LIM wystąpił do ubezpieczyciela o wypłatę z tytułu "utraty zysków, czynszów w wyniku interwencji władz poprzez ograniczenie lub całkowite zamknięcie placówek handlowych, rozrywkowych, hotelarskich czy restauracji w marcu i kwietniu 2020 r.".

Ubezpieczyciel odmawia jednak uznania roszczenia powołując się na postanowienia dodatkowe do umowy w postaci wyłączenia dotyczącego działania organów administracji, a także stwierdzając że nie miała miejsca szkoda rzeczowa w ubezpieczonym mieniu oraz że nie doszło do interwencji władz cywilnych lub wojskowych w miejscu ubezpieczenia lub jego obrębie.

Cytowany przez WP.PL jeden z członków zarządu spółki LIM mówi, że warszawski Marriott odnotowuje w tym roku ponad 90 proc. spadek dochodów, a zdaniem prawników spółki ma ona pełne prawo do odszkodowania, a sprawa pewnie skończy się w sądzie.

Prawnicy LIM sp. z o.o. w złożonej reklamacji twierdzą, że wprowadzenie stanu epidemii i nałożenie związanych z tym zakazów na mocy kolejnych rozporządzeń ministra zdrowia oraz Rady Ministrów stanowi zdarzenie losowe objęte ochroną ubezpieczeniową na podstawie "Klauzuli władz publicznych".

W razie zajścia zdarzenia określonego w klauzuli ochrona ubezpieczeniowa w zakresie utraty zysków istnieje niezależnie od tego, czy zaistniała szkoda rzeczowa.

Zdaniem prawników cytowanych przez WP.PL sytuacja byłaby jasna, gdyby rząd wprowadził stan klęski żywiołowej.

- Ubezpieczyciel ma mocne argumenty. Trzeba też jednak zrozumieć przedsiębiorców, którym pandemia dosłownie zdemolowała biznes. Formalne wprowadzenie stanu klęski żywiołowej otwierałoby w takich sytuacjach drogę do odszkodowań od Skarbu Państwa. Jeżeli ubezpieczyciel uznaje, że globalna pandemia to nie jest zdarzenie ubezpieczeniowe to koło się zamyka - mówi adwokat Tomasz Gałczyński z kancelarii Gałczyński Osowiecki Banasik.


Komentarze

  • Spółka Polskie Wydawnictwa Specjalistyczne ProMedia Sp. z o.o., nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii zamieszczanych przez użytkowników portalu.
  • Spółka zastrzega sobie prawo do usuwania komentarzy naruszających prawo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *