Kamil Czajkowski, hotel Sopot: W sierpniu udawało się zbliżyć do ubiegłorocznych wyników   "HOTELARZ"

-Zamknięcie hoteli na początku kwietnia postawiło nas przed pewnym dylematem. Mieliśmy oto przed sobą, bliżej wtedy jeszcze nieokreślony, czas przestoju, jednak zaraz po nim następował szczyt sezonu, co do którego spodziewaliśmy się, że z racji zmęczenia ludzi społeczną izolacją oraz zamknięciem zagranicznych kierunków, być może uderzy ze zdwojoną siłą - mówi w najnowszym "Hotelarzu" Kamil Czajkowski, dyrektor generalny hotelu Sopot.

Wiedzieliśmy, że redukcja etatów jest szybkim sposobem na zmniejszenie kosztów tu i teraz, jednak z tyłu głowy rozsądek podpowiadał, że po nagłym otwarciu trudno będzie skompletować zespół, nie mówiąc już o jego przeszkoleniu i wdrożeniu. Zdecydowaliśmy się więc na przetrzymanie całości załogi i – jak się wkrótce okazało, kiedy obserwowaliśmy hotele, które wybrały drugą opcję, a potem nie mogły się otworzyć na czas  – był to dobry ruch.

Funkcjonowanie w czasie przestoju wymagało kreatywności i zaangażowania w niestandardowe aktywności. Nagrywaliśmy marketingowe filmiki motywujące pracowników i mobilizujące branżę oraz gości, oferowaliśmy sale konferencyjne na pracę zdalną, pokoje, aby zjeść w nich kolację, gdy restauracje były zamknięte, garmaż świąteczny, obiady domowe na wynos. Nie zamknęliśmy także działalności całkowicie, świadcząc nieprzerwanie usługi dla pobytów biznesowych. Dokładając do tego pozyskane pomoce, zwolnienia z ZUS, dofinansowania z Urzędu Pracy oraz subwencja z PFR, mogliśmy przetrwać ten najtrudniejszy czas.

Najważniejsze było to, że zaraz po weekendzie majowym mogliśmy w pełnym zakresie, z całym doświadczonym zespołem wejść na pełne obroty. Sezon rozpędzał się wprawdzie powoli, czerwiec połowicznie, lipiec w trzech czwartych, ale już w sierpniu udawało się zbliżyć do obłożenia i cen z zeszłego roku.

Na sopockim rynku dodatkowymi czynnikami wpływającymi na wyniki tego sezonu było pojawienie się nowej konkurencji w naszym segmencie (Sopotorium i Radisson Blu) oraz deszczowa pogoda w lipcu. To utrudnia dokładną analizę wpływu samej pandemii na osiągnięte wyniki. Odczuwalny był dla nas oczywiście brak klientów zagranicznych, szczególnie ze Skandynawii.

W przyszłość patrzymy ostrożnie. Przed nami sezon konferencyjny i już teraz po liczbie potwierdzonych imprez oraz wpadających zapytań możemy wnioskować, że będzie on w tym roku raczej słaby. Jestem z natury optymistą i myślę, że po zimie na wiosnę wszystko zacznie wracać do normy. Oczywiście należy liczyć się ze spowolnieniem gospodarki oraz trwałą zmianą zachowań konsumenckich, które nie pozostaną bez wpływu na branżę i rynek. Robimy jednak swoje i wierzymy, że Sopot swoją magią będzie przyciągał gości zawsze, tak jak to robił do tej pory – także w czasach covidowego kryzysu. 


Komentarze

  • Spółka Polskie Wydawnictwa Specjalistyczne ProMedia Sp. z o.o., nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii zamieszczanych przez użytkowników portalu.
  • Spółka zastrzega sobie prawo do usuwania komentarzy naruszających prawo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *